środa, 21 listopada 2012

Marne zarobki - wielkie wymagania

Wysłałam wczoraj parę CV. zobaczymy, czy będzie odzew.
Jak nie to chyba zwątpię totalnie zwłaszcza, że aplikowałam na stanowiska, gdzie spełniałam na prawdę wszystkie wymogi.

Jaka uważacie, że powinna być stawka minimalna wypłat?
Osobiście uważam, że 2000 zł do ręki powinno być kwotą minimalną.
Większość osób powinno zarabiać 2,500- 3000tys.
Naprawdę to nie są nie wiadomo jakie kwoty. To jest minimum. Kiedyś wydawało mi się jak jeszcze nigdzie nie pracowałam, że 2000zł to tak dużo, co za to można kupić.
Za to praktycznie nic nie można kupić, zwłaszcza przy tych cenach i podatkach jakie są.
Kiedyś to faktycznie zrobiło się zakupy cały wózek i wychodziło z 200 zł?
Teraz jakby chciało się zapełnić cały wózek zakupów to wydalibyśmy chyba 600zł.
Głupie waciki kosmetyczne, które kiedyś kosztowały na prawdę grosze teraz kosztują ok 4 zł.
Bilety do kina? Pamiętam jak jeszcze kiedyś były za 12- 15 zł! A teraz? Chcecie iść w weekend do kina? Szykujcie 30 zł na bilet.
Oczywiście sami nie pójdziemy więc kolejna osoba 30 plus jakiś popcorn, napój no to cała impreza do kina wyjdzie nas ok  80 zł.
O wyjściu do restauracji już nie wspomnę. Bo za to co bym wydała, miałabym obiad na 3- 4 dni.

Nie gódźmy się na pensję poniżej naszych kwalifikacji.
To, że proponują nam pensje poniżej 2000tys nie jest normalne. Nie możemy powiedzieć "Tyle nam zaproponowali, trudno" i nic nie mówić.
To nie jest normalna pensja, oni nam spokojnie mogą zaproponować dużo więcej, ale szukają tanich sił roboczych.
Jeżeli w ogłoszeniu napisane jest " atrakcyjne wynagrodzenie" a na rozmowie okazuje się, że to 1300 zł, nie bójmy się powiedzieć "A przepraszam,  rozumiem, że 1300 euro? Bo w ogłoszeniu napisane było atrakcyjne wynagrodzenie"
Mój szef jak pewnie większość myśli, że powinniśmy się cieszyć, z tego że w ogóle mamy pracę. Jeżeli pracodawcy ludziom w wyższym wykształceniem, z doświadczeniem, językami proponują najniższą krajową to chyba jest coś nie halo.
Ostatnio moja znajoma była na jednej z rozmów. Kiedy doszło do rozmowy na temat zarobków, a ona powiedziała tyle ile powinna zarabiać na tym stanowisku, zwłaszcza że wcześniej tyle zarabiała, pracodawca zmieszany praktycznie skończył rozmowę dając jej do zrozumienia, że da dużo oczekuje.
No jasne, po co rozmawiać, jak znajdzie innego jelenia, który potulnie zgodzi się na jego propozycję, będzie pracował w pocie czoła, a do tego będzie jeszcze szczęśliwy.

Powiedzcie, co to za życie żeby raz w roku nie pojechać na zasłużone wakacje chociaż na 1 tydzień.
Co to za życie żeby nie móc sobie pozwolić na teatr, bo bilety są po ponad 100zł.
Co to za życie kiedy nie można pozwolić sobie na założenie rodziny choć jest już na to najwyższa pora? Przecież to nie życie. To wegetacja i walka o przetrwanie z miesiąca na miesiąc.

A ci wszyscy, którzy siedzą na najwyższych stanowiskach w firmach?
Oni nie są tacy wspaniali, połowa z nich nic nie umie. Nie zna nawet języka na poziomie dobrym.
Dlatego potrzebują asystentek, które będą umiały perfekt angielski, które będą umiały tamto i owamto -żeby robiły wszystko za nich.
Moja znajoma naucza języka angielskiego, kto najczęscie zgłasza się do niej na korepetycje?
panowie dyrektorzy, którzy nie umieją angielskiego ni w ząb! I wcale nie specjalnie przykładają się nawet do nauki.
Dlatego taki szeregowy pracownik musi umieć wszystko.

Podsumowując:
miejmy swój honor, i nie dajmy się upadlać.

2 komentarze: