sobota, 27 października 2012

Długie procesy rekrutacji.

Za oknem zimnica, i jeszcze na dodatek pada, a ja postanowiłam, że opiszę Wam jeden z ostatnich moich przypadków rekrutacji, na której byłam w tym tygodniu.

Zacznę od początku. 2 tygodnie temu zadzwoniono do mnie z jednej z firm, gdzie złożyłam swoje Cv. Ta firma, to jeden z większych molochów farmaceutycznych na rynku.
Zostałam zaproszona na rekrutację, w ubiegłym tygodniu. Moje wrażania po rekrutacji?
Bardzo pozytywne. Rozmawiałam z miłym Państwem, którym ja również przypadłam do gustu jako kandydat. Rozmowa trwała godzinę, opowiedziałam im o sobie, oni o firmie, o tym co bym miała tu robić, na koniec zapewniając, że jeżeli wybiorą mnie to następna rozmowa będzie z panią od HR, i będzie to już rozmowa, która ma tylko potwierdzić, że zostałam przyjęta, oraz na której dopełnimy formalności. Także "Prosimy czekać na telefon do środy".
Cieszyłam się bo uznałam, że poszło mi dobrze, ale zgodnie z zasadą "nie napalaj się", nie nastawiałam się na to czy się odezwą.
We wtorek zadzwonił telefon, że dostałam się, i chcą się ze mną spotkać raz jeszcze. Właściwie to pani od HR.
Ucieszyłam się bo byłam pewna, że II etap rozmowy to już czysta formalność, tak jak miałam zapewniane.
O omówionej godzinie 2 dni później zjawiłam się na kolejnym spotkaniu.
Jakie było moje zdziwienie, gdy przywitała się ze mną nie ta osoba, z którą byłam umówiona.
Mało tego na spotkanie dołączyła kolejna pani, z jakiegoś innego działu.
Szczerze? Nie wiedziałam o co chodzi.
I znów zaczęło się, te same pytania o jakie wcześniej pytano się mnie na I rozmowie.
Jedna z pań, była bardzo oschła, wręcz nie miła. Druga prawie w ogóle się nie odzywała.
Po ok 30 min rozmowie, zaproszono mnie do innego pokoju, gdzie testowano na mnie znajomość "Excela", "Worda", oraz angielski. W swojej pracy używam najnowszej wersji Excela, natomiast tam była starsza, ale dałam radę.
Na koniec poinformowano mnie, że mają ponoć jeszcze dużo kandydatów (ciekawe....).
Mam czekać na telefon na początku przyszłego tygodnia.
Oprócz tego, że znów zaczyna się przeciąganie w czasie decyzji, to jeszcze rozmowa okazała się nie o tym o czym miała być. Pomijając te kwestie,to praca ma być na okres zaledwie kilku miesięcy, bo szukają osoby do pomocy, to jeszcze aplikowałam na najniższe stanowisko, a rekrutacja, wyglądała jakbym szła co najmniej na kierownika. Hello?
I znów to bezsensowne czekanie. Z tego co mi wiadomo to innych kandydatów już nie mieli ale niech im będzie.
ps. Jedna z pań na koniec, podając m rękę, miała taki uścisk dłoni, jak co najmniej siłaczka.
     No ale trzeba pokazać kto rządzi ;)


3 komentarze:

  1. Też miałam jedną taką historię, rekrutację, przecięgli strasznie długo aż w końcu nic z tego nie wypaliło. Po około pół roku dostałam, telefon z tej firmy, czy nadal jestem zainteresowana pracą ... nie zgodziłam się bo pracowałam juz gdzies indziej, a poza tym troche się spoznili.
    W ogole to zdziwiona byłam, że po takim czasie mają w ogóle czelność dzwonić!

    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój najdłuższy proces rekrutacyjny trwał 1 rok! Wysłałam kiedyś CV do pewnego sklepu z odzieżą znanej marki, a po około roku dostałam maila, że dziękują za zainteresowanie, ale nie odpowiadam profilowi osoby, której szukają na dane stanowisko XD

    Niestety takie czasy, że pracodawcy "grymaszą" okropnie, bo jest kryzys i nawet jeśli kogoś potrzebują, to wybierają, przebierają w kandydatach jak tylko mogą, żeby wybrać tego NAJ - a to trwa wieki ;/

    P.S. Fajny blog :) Chyba jedyny, który przeczytałam jednym tchem. Czekam na dalsze wpisy i życzę znalezienia wymarzonej pracy - też szukam... :P

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, rekruterzy potrafią zaskoczyć. Po pół roku odzywanie się do kogoś uważam za mało stosowne a co dopiero po roku czasu?
    Ok rozumiem, że dłużej może trwać proces wybrania osoby na stanowisko specjalisty, czy kierownika i tych osób wyższych szczeblem, ale żeby na najniższe stanowisko np. juniora albo praktyki? Przecież sama nazwa świadczy o tym, że osoba jest do przyuczenia i nie musi wszystkiego umieć. Poza tym nigdy nie spełnia się 100% wymagań.

    Dzięki za pozytywną opinię :-) wpadaj i czytaj. Również Ci życzę znalezienia tej wymarzonej pracy :))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń