piątek, 26 października 2012

A Ty? Lubisz swoją pracę?

Czy lubisz swoją pracę?
NIE. - odpowiadam kiedy ktoś mnie o to pyta.
Ja wręcz jej nie cierpię.
Dlaczego? Dlatego, że czuję, że się w niej zatrzymałam. Tfuu, co ja bredzę, ja się tu nie zatrzymałam nawet, bo ja si,ę tu cofam. Nic nowego się nie uczę, nie robię nic co by mnie rozwijało.
Ale to nie jedyna rzecz, która sprawia, że nabrałam do swojej pracy obrzydzenia.
Nie czerpię z niej satysfakcji, ani psychicznej, nie wspominając już o pieniężnej.
Kolejną rzeczą, jest to, że robię wszystko, nawet to co nie leży w moich kompetencjach, i na co teoretycznie nie powinnam się zgodzić. Ale jak wiadomo, albo się zgadzasz i pracujesz, albo wychylasz swoją głowę, i Ci ją obcinają.
Niestety jednak coraz bardziej i coraz poważniej myślę nad tym aby w końcu się wychylić, i podziękować za jakże "owocną" współpracę.
Mój szef należy do osób, które wiele obiecują, góry i wyżyny, tylko są to obietnice bez pokrycia, i nic z nich nie wynika.
Dałam się złapać na te obietnice, jak i inne osoby (te co mogły już odeszły) a ja siedzę i się męczę.
Ci, którzy zostali należą do towarzystwa wzajemnej adoracji, ci którzy byli w porządku, z którymi można było porozmawiać, już się zmyli.
Jeżeli ktoś pracował w pracy, która go męczyła, nie dawała perspektyw, czuliście się wykorzystywani, i traktowani jak nie powiem co to zrozumiecie o czym piszę.
Każdego dnia wstanie do pracy, to dla mnie nie lada wyzwanie.
Już od momentu otworzenia rano oczu, analizuję całe 8 godzin pracy. Co będę robić, jak to wytrzymam. A więc przyklejam sztuczny uśmiech, że niby wszystko jest okej, i idę.
Czas ciągnie się nie ubłaganie. Jedyne o czym marzę, to wyjść stąd jak najszybciej.
Ile jeszcze tam wytrzymam? Nie wiem, bo już nie wytrzymuję. Codziennie mam przy sobie wypowiedzenie, by czekając na odpowiedni moment wręczyć je. I tak mija dzień za dniem, aż nadchodzi długo wyczekiwany piątek i weekend. Cudowne 48h.
Niedziela wieczór...to ciągłe myśli o pracy, o następnym dniu jaki mnie czeka.
Chciałabym znaleźć pracę, do której lubiłabym chodzić, i poniedziałek byłby dla mnie tak przyjemny jak piątek po pracy i weekend. I chciałabym w końcu na pytanie " Czy lubisz swoją pracę"
odpowiedzieć: Tak, bardzo.

A póki co, zostaje sie cieszyć weekendem :-)

3 komentarze:

  1. Skąd ja to znam... jakbym czytała siebie.
    Chciałabym odejść, ale nie mam innej perspektywy pracy i to jest najgorsze. A żyć jakoś trzeba.

    Pozdrawiam
    U.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może się powtórzę, ale skąd ja to znam ... :)

    Ja w końcu nie wytrzymałem i odszedłem ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję :-) bo to nie zawsze jest łatwe.

    OdpowiedzUsuń