czwartek, 25 października 2012

Cyrk na kółkach.


Kolejny dzień, który spędzę na czekaniu na telefon w sprawie pracy.
I tak codziennie. Codziennie ta myśl, że może w końcu ktoś zadzwoni.
I okaże się to fajna firma, porządne stanowisko a nie żadne call center jak to często bywa.
Niektóre ogłoszenia są tak sformułowane, że na pierwszy rzut oka nie pomyślisz, że to praca na słuchawkach.

Apropo pracy na słuchawkach - NIGDY WIĘCEJ, ZA ŻADNE SKARBY. Dla mnie najgorsza praca jaka może być. Wytrzymałam miesiąc, i tak się sobie dziwię jak to zrobiłam. Osiem godzin codziennej gadaniny tej samej formułki, użeranie się z niemiłymi klientami, i te parcie na wyniki, kto sprzeda więcej.
Jeszcze to można by było wytrzymać, ale warunki pracy w takich firmach są zazwyczaj tragiczne. Małe sale, pełno osób, duszno, komputery chodzące jak żółwie, popsute słuchawki, kiepski sprzęt.
Ogółem nie polecam, chociaż wiem, że są osoby, które lubią tego rodzaju prace.

A płace w tego typu firmach? Zapomnijcie o tych pięknych ogłoszeniach nawet 15zł za godzinę!
Szkoda, że zapomnieli dodać, że jest to stawka brutto, którą może i można dostać ale po przepracowaniu ileś tam miesięcy.

Kiedyś szukając pracy, wysłałam swoją aplikację na jedno z ogłoszeń banku, który szukał opiekunów klientów (uwaga - wymagania wykształcenie wyższe). Z ogłoszenia wynikało, że są to połączenia przychodzące, i wychodzące, ale tylko do stałych klientów którzy już korzystają z produktów banku i nie trzeba nikogo na nic namawiać.
Jednak prawda okazała się inna. Na spotkaniu dowiedziałam się, że należy dzwonić do nowych klientów i proponować im usługi banku, plus odbierać telefony, i służyć pomocą. Czyli ogółem normalna sprzedaż, nie żadna opieka.
Oczywiście na rozmowie standard do odegrania przygłupia scenka : Sprzedaj mi to.
Jak już się pośmialiśmy , doszło do zarobków. Standard 1300 zł plus premia od tego i owego.
Ale.... to nie koniec przedstawienia tzn. rozmowy o pracę.
Czekał jeszcze II etap! Pani powiedziała, że do dzisiaj odezwą się co i jak.
A więc, tak jak powiedziała, tak też zrobiła. Wieczorem telefon z zaproszeniem na kolejny etap rekrutacji, z prośbą na zerknięcie na e-maila.
Sprawdziłam e-maila z myślą, że to pewnie informacja potwierdzająca godzinę spotkania itd.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam 4 przykłady zadań, do których mam się przygotować - praca domowa normalnie. Miałam opracować sobie scenki, a potem przedstawić to Państwu na II etapie. Cyrk na kółkach jakbym szła co najmniej na kierownika. Uznałam, że to jakieś kpiny, i szkoda mi na to czasu. Poza tym propozycja pensji 1300zł dla osoby z wyższym wykształceniem to lekki żart.
Czy w takim razie opłaca się studiować, by zarabiać takie krocie?
Jednym słowem ta rozmowa była stratą mojego czasu.

Mieliście podobne przypadki?

Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz