wtorek, 30 października 2012

2 wyjścia, co zrobić?

Zwolnić się, czy zostać i się męczyć o to jest pytanie.
Pytanie na, które pewnie nie tylko ja nie umiem odpowiedzieć.
Z jednej strony, może zostać bo zawsze jakieś pieniądze marne bo marne ale będą, z drugiej strony lepiej się zwolnić niż codziennie siedzieć w pracy, w której czujecie, że tracicie czas, a moglibyście zrobić coś korzystniejszego:
na przykład poroznosić CV, albo podszkolić się z angielskiego, nadrobić zaległości z uczelni itp.

Co byście wybrali, albo co wybraliście?
Codziennie sobie mówię, jeszcze ten dzień, ten tydzień. A jednak jeszcze nie udało mi się tego zrobić, a z tego odkładania wyszło mi dodatkowe 2 miesiące.
Mam mętlik. Jedni radzą mi odejść, drudzy może jeszcze zostań.
I wyjście - nie wiem jak szybko znajdę następną pracę, może szybko ale kto wie,
II wyjście- zostanę będę coraz bardziej niezadowolona, i jeszcze zwariuję ;)

A więc jak macie jakieś rady, pomysły, lub sami byliście w podobnej sytuacji czekam :-)
Może dzięki temu łatwiej podejmę, którąś z decyzji :)



2 komentarze:

  1. Pracowałam kiedyś na infolinii jednej z sieci komórkowych i po 5 miesiącach miałam wysłuchiwania frustracji i żali ludzi dzwoniących do mnie. Płakać mi się chciało, jak miałam tam iść. Pewnego dnia postanowiłam, że nie pójdę tam już nigdy więcej, nie będę z siebie robić pajaca. Pomyślałam - przecież szybko znajdę nową pracę - tyle jest przecież ogłoszeń - na pewno do którejś mnie wezmą. Chyba przeliczyłam swoje zdolności i urok osobisty, bo przez 5 miesięcy prawie codziennego chodzenia na rozmowy kwalifikacyjne nie znalazłam nic - zaoszczędzone pieniądze w końcu się skończyły, nie było mnie stać na dalszy wynajem mieszkania i "bawienie się" w samodzielne i odpowiedzialne życie - musiałam wrócić do domu rodzinnego, co było dla mnie ciosem, mimo, że kocham swoją rodzinę.
    Po pewnym czasie znalazłam pracę - oczywiście ucieszyłam się jak głupia, że znalazłam cokolwiek, że znowu stanę na nogi. Było świetnie na początku, teraz kierownictwo pokazuje coraz większe pazury - cięcia godzin, premii itp. Czasem boję się, co zastanę po przyjściu do pracy - pochwałę czy opierdziel. Ale pracuję ... I nie przestanę, póki nie znajdę nowej pracy na satysfakcjonującym mnie stanowisku.
    Nie wiem, jak wygląda Twoja sytuacja materialna i czy możesz sobie pozwolić na takie "niepracowanie" przez jakiś czas. Ja bym na Twoim miejscu z pracy nawet najbardziej znienawidzonej już teraz nigdy nie odeszła, Złośnico. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem.
    Mam dokładnie tak samo. Każdego dnia mówię sobie, nie już tam nie będę pracować dam wypowiedzenie, a jednak... Nie mogę sobie pozwolić by być bez pracy dłużej niż 2, 3 miesiące.
    Chociaż wszyscy mi mówią, żebym to zostawiła. Zdrowie psychiczne jest ważniejsze, a zawsze jakoś człowiek sobie poradzi.

    OdpowiedzUsuń